Pęknięcia, ciągnące się na przestrzeni tysięcy kilometrów, tzw. ryfty wzdłuż grzbietów w ich środkowych częściach, świadczyłyby o rozciągnięciu się skorupy ziemskiej. Stosunkowo niedawno wysunięta koncepcja tak rozumianej geologii dna morskiego byłaby wynikiem konwekcyjnych prądów głębszego podłoża ? astenosfery. Poniżej powierzchni Mohorovicića materiał skalny jest przypuszczalnie tak bardzo rozgrzany, że staje się plastyczny jak roztopiony asfalt. Przeniesione od dołu na skorupę efekty prądów konwekcyjnych głębszego podłoża mogły wywołać deformację w skali wielkich grzbietów oraz mis oceanicznych. Tłumaczyłyby również powstanie olbrzymich spękań, których przykładami są skarpy północno-wschodniego Pacyfiku oraz rozsuwanie się i wędrówka kontynentów ? w myśl słynnej hipotezy Wegenera, czas jakiś poddawanej w wątpliwość, kwestionowanej przez geologów, która jednak w nowoczesnym ujęciu zyskuje dowody poparcia pomiarami szczątkowego paleomagnetyzmu oraz innym niż obecnie położeniem biegunów. Atlantyk i Ocean Indyjski byłyby stosunkowo ?młodymi” oceanami w porównaniu z Pacyfikiem, którego główne zagłębienie powstało znacznie wcześniej niż dwu pozostałych.